sobota, 30 maja 2015

Fast-food po rosyjsku - Блинная

Jako, że mój pobyt w Rosji powoli dobiega końca, postanowiłam wykorzystać jeszcze resztki czasu, i kontynuować odwiedzanie rosyjskich lokali. Kilka postów wcześniej opisałam Kroszkę-Kartoszkę (klik), którą możemy spotkać w Moskwie w zasadzie na każdym kroku, natomiast dzisiaj zdecydowałam się odwiedzić knajpkę Blinnaja (Блинная), która znajduje się nieopodal mojego uniwersytetu, i jak możemy domyślić się po nazwie, jest to lokal pełen rosyjskich blin i innych tradycyjnych (jak np. wareniki), a także fast-food'owych rzeczy.

Dlaczego ta knajpka? Po pierwsze - jest baardzo blisko uczelni, a po drugie - gdy przechodziłam obok niej idąc do sklepu, niemal zawsze było dosyć dużo ludzi, więc i ja postanowiłam ich skosztować. W Moskwie jest całe mnóstwo lokali serwujących bliny, natomiast Блинная nie jest najpopularniejszym z nich (na ten najpopularniejszy przyjdzie jeszcze czas), jednak jest to również sieć restauracji. Gdy szukałam strony internetowej, co by dowiedzieć się czegoś więcej o lokalu - niestety nie znalazłam, więc tyloma informacjami musimy się zadowolić.
Jak wygląda wnętrze? Otóż wnętrze czerwono-żółte, z tradycyjnymi elementami. Dania serwowane na talerzykach wkomponowujących się w całość wystroju. Bliny są przygotowywane są na oczach klienta.


 Co było dla mnie zaskoczeniem? :D
Otóż na ścianie wisi informacja z podziękowaniem za posprzątanie po sobie swoich naczyń po konsumpcji (nie wiem czy wiecie, ale Rosjanie nigdy po sobie nie sprzątają, nawet w knajpach szybkiej obsługi. Zawsze jest osoba, która zbiera wszystko ze stolików, nawet w takim McDonalds czy KFC. Mimo takiej informacji wielu Rosjan i tak nie wyrzuca po sobie talerzyków do kosza :))
Co zamówiłam?
Menu było napisane małą czcionką, oferta baardzo szeroka, no więc na szybkości wybrałam po prostu blin "Cezar" i koktajl mleczny. Całość wyniosła mnie ok. 230 rubli, czyli ok. 16 zł, co wydaje mi się dosyć drogie.


I jak to smakowało? A więc muszę przyznać, że przeżyłam rozczarowanie - w wielkim naleśniku miałam olbrzymią ilość majonezu, trochę mięsa z kurczaka i baardzo niewielką ilość sałaty. Jak dla mnie majonez zabił wszystko, nie wiem, może to po prostu przez upały tu panujące, ale niesamowicie brakowało mi we wnętrzu warzyw. Muszę przyznać, że odkąd jestem w Moskwie nie udało mi się jeszcze zjeść blina, który by mnie zachwycił. Ale kto wie, może następnym razem na takiego trafię :P

1 komentarz:

  1. Zawsze marzyłem o otworzeniu restauracji i dzięki ofercie firmy https://shinetrailers.com/ jest to w końcu możliwe.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia